hodowla


 Hodowla psów nie była moim zamiarem przy zakupie ogara. Minuta mała być w zamyśle psem domowym, towarzyszem rodziny. Nigdy wcześniej nie uczestniczyłam w wystawach psów rasowych, nie interesowałam się kynologią.

Dopiero poznanie ogara na żywo, jego wad i zalet, spotkanie znawców i miłośników rasy, zagłębienie się w jej historię i współczesność, w tym problemy związane z małą liczebnością ogarów - wpłynęły na decyzję o wystawianiu Minuty i zdobyciu dla niej uprawnień hodowlanych. Jeszcze nie o hodowli, ale o zrobieniu tego minimum, które otwiera furtkę do ewentualnego kolejnego kroku, którym jest rozmnożenie suki - gdybym doszła do wniosku, że będzie to miało większy sens.

Z czasem wystawy stały się dla nas fajnym miejscem spotkań, więc zaliczyliśmy ich sporo. Minuta okazała się suką z niezłym potencjałem hodowlanym, patrząc na oceny sędziów i uzyskiwane wyniki. W międzyczasie spróbowaliśmy też udziału w konkursach, gdzie Minuta udowodniła posiadanie wartościowych genów, bo prawie wcale nie będąc szkoloną, radzi sobie bardzo dobrze jako konkursowy tropowiec, a i dzikarza można by pewnie z niej zrobić lepszego, gdyby pracować w tym kierunku, umiejętnie rozbudzając pasję - jednak nie mam takich ambicji, ani potrzeb. Nabrałam za to przekonania, że nasza suka - ładna, zdrowa, łagodna, ale z pasją - powinna nieść dalej swoje geny, bo są warte przekazywania. 
Zarejestrowałam więc przydomek hodowlany, nazwę przemyślaną i mającą dla nas głębsze znaczenie. Powoli zaczęłam też zbierać wiedzę potrzebną hodowcy do jak najlepszego zaplanowania krycia i przygotowania się do właściwego odchowania miotu.

Gdy przyszedł czas najwyższy na pierwszy miot, ze względu na optymalny ku temu wiek Minuty, wyszukałam kandydata na ojca szczeniaków, biorąc pod uwagę wszelkie kryteria, które mogą mieć wpływ na rezultat krycia - pokrewieństwo łącznie ze stopniem inbredu, zdrowie, charakter, dopasowanie pod kątem dopełniania się w pewnych niedociągnięciach urody. 

Pierwszy miot uważam za udany, choć na pewno nie idealny, ale trudno w życiu oczekiwać ideałów. Mam nadzieję, że kolejne będą co najmniej równie dobre, a właściciele ogarów z przydomkiem Gra z Wiatrem będą zadowoleni ze swoich psów, oraz z wyboru hodowli, w której nabyli szczenięta. Jako hodowca na pewno będę dokładać starań, aby tak właśnie było.